Och, dziewczyno, nie masz lekkiego życia. |
O no proszę, patrzcie jakie przekorne. Miałyście nie czytać. Ale skoro już tu jesteście to może opowiem Wam o co to całe zamieszanie.
W poprzednim semestrze na zaliczenie pewnego przedmiotu musiałam przeprowadzić wywiad z osobą, która mogła mieć coś ciekawego do powiedzenia na temat lat 60. Wybór padł na moją kochaną babcię (pozdrawiam serdecznie, chociaż nie ma Internetu!), która okazała się całkiem niezłym źródłem informacji o owych czasach. W nawale anegdotek z młodości i wspomnień z prywatek i koncertów moją uwagę zwróciła przede wszystkim jedna myśl:
Teraz to dopiero macie fajnie: każdy wybiera to co lubi, nikt nikomu nie zabrania i nikt się nie czepia.
Zdanie to padło w szeroko rozumianym kontekście mody, stylizacji i trendów. Według mojej babci być może lata 60. były w pewnym sensie przełomowe, jednak dopiero teraz doszliśmy do punktu, w którym wszystkie chwyty są dozwolone.
- Wow - pomyślałam - No kto by pomyślał, że żyjemy w takich cudownie wolnych i tolerancyjnych czasach.
A no pomyślałby tak każdy kto po prostu nie korzysta z Internetu, bo tutaj dopiero zaczyna się cała zabawa.
Z modą i trendami jest trochę jak z pogodą - każdy lubi co innego i przynajmniej raz w roku przychodzi taki czas, że naprawdę odechciewa się żyć na tej planecie choćby jeden dzień dłużej. Ja tak mam w listopadzie, ale znam też ciekawe przypadki osób, których nic tak nie wpędza w depresję jak 25 stopni Celsjusza i słońce od rana do wieczora. Co kto woli. Nie muszę rozumieć, ale szanuję.
Może z ubraniowymi nowinkami sytuacja nie jest aż tak dramatyczna, bo w przeciwieństwie do pogody, mam (jeszcze) jako taki wpływ na to co na siebie wkładam. Nie mam za to wpływu na to co zakładają na siebie inni. Ja mogę z tym żyć, ale jest wśród nas całkiem spora grupa ludzi, których życiowym celem jest prowadzenie krucjat przeciwko każdemu irytującemu ich trendowi. I druga grupa działająca dokładnie na odwrót.
Tak oto, jak grzyby po deszczu, na różnych portalach wyskakują co raz to nowe grupy, profile i fanpejdże będące luźną wariacją na temat dziewczyno/chłopaku, rób to, nie rób tamtego.
Przeprowadziłam mały eksperyment i wstukałam w fejsbukową wyszukiwarkę hasło "d z i e w c z y n o". Oto najciekawsze wyniki:
Amatorzy kobiecych wdzięków wykazują niezdrowe zainteresowanie poszczególnymi partiami ciała i apelują:
Dziewczyno, olej fochy, włóż pończochy
Dziewczyno, pokaż swoje stopy
Dziewczyno, pierdol jeansy, noś leginsy
Lobby właścicieli sklepów obuwniczych wzywa:Dziewczyno, po co ci stanik?
Dziewczyno, noś glany
Dziewczyno, pierdol baleriny, załóż szpilki
Mamy też na sali paru śmieszków...Dziewczyno, noś trampki
Dziewczyno, zgól te wąsy!!!
... a także propagatorów sportowego stylu życia:Dziewczyno, ogól bobra
Dziewczyno, rób przysiady
Nie zabrakło też amatorów mody alternatywnej:Dziewczyno, trenuj sztuki walki
Dziewczyno, jebnij piercing
Dziewczyno, noś dredy
Dziewczyno, miej dziary, tunele i piercing
A jeśli głupia myślałaś, że warto się postarać zrealizować te wszystkie postulaty i że przyniesie Ci to jakąś wymierną korzyść, to pewien domorosły Schopenhauer nie pozostawia złudzeń:
Dziewczyno, on już nie wróci.
Oj, dziewczyno, nie masz łatwego życia. Nie wiem czy właśnie usiadłaś w kącie i płaczesz cichutko nad swoim losem, a może odwrotnie - właśnie uniosłaś się dumą i odwróciłaś się na pięcie. Możesz chcieć zignorować wszystkie powyższe apele, jednak pamiętaj, że społeczność ludzi, którzy mają wobec Ciebie tyle oczekiwań sięga kilkudziesięciu tysięcy osób. Czy właśnie ugięłaś się pod ciężarem spoczywającej na Tobie odpowiedzialności?
No mam jednak nadzieję, że swój rozum masz i wszystkie powyższe postulaty spływają po Tobie jak po kaczce. Takiej kaczuszce co to chodzi w balerinkach i biedna nie może pojąć, że powinna w szpilkach. Albo takiej bidulce co uparcie chodzi w dżinsach, mimo że 37 tysięcy osób grzecznie prosi, by przebrała się w leginsy. No chyba, że jest gruba. Albo ma obwisłe pośladki. W takim wypadku, gdy założy leginsy narazi się pewnie kolejnym kilkudziesięciu tysiącom internautów. A przecież to ich opinia jest najważniejsza, czyż nie?
Ach, babciu, żebyś Ty to widziała...
Chłopaku, jeśli tu jesteś, nie martw się! Do Ciebie też tysiące internautów mają wiele skarg, wniosków i zażaleń. Ale o tym może kiedy indziej.
hihihi :) fajny tekścik :D
OdpowiedzUsuń