czwartek, 19 marca 2015

Odcinek 17: dzięki b(l)ogu za blogosferę, czyli Share Week 2015

Zaryzykuję stwierdzenie, że polska blogosfera przeżywa aktualnie swój złoty wiek. Wiem, że istnieje od lat i zgaduję, że będzie istnieć jeszcze długo, ale prawdopodobnie nigdy nie będzie już tak wpływowa i interesująca jak jest teraz (bo prędzej czy później umiejętność czytania u homo sapiens całkiem zaniknie i ostatni bastion czytelnictwa - blogosfera także upadnie). Być może wydaje mi się tak dlatego, że sama powróciłam do pisania po latach i robię to może odrobinę bardziej udolnie niż dekadę temu. Może to dlatego, że bycie blogerem stało się po prostu modnym sposobem na życie, a nawet na zarabianie. A może dlatego, że nigdy wcześniej tak wielu blogerów nie zajmowało się niemalże każdą dziedziną naszego życia i nie miało na nie tak realnego wpływu? 

Tak czy siak, warto czytać blogi. Nie tylko po to, żeby zrobić przyjemność koleżance, która chciałaby zostać drugą Jessicą Mercedes; nie tylko po to, żeby Twojemu koledze, któremu wydaje się, że będzie drugim Kominkiem, nie było przykro. Warto poczytać dla samego siebie. Bo na pewno każdy coś dla siebie znajdzie. A jeśli jesteś leniuszkiem i nie chce Ci się samemu poszukać, to już za chwilę trochę ułatwię Ci życie.

Słyszeliście kiedyś o inicjatywie Share Week? Albo o jestKultura.pl? Jeśli nie to właśnie macie okazję usłyszeć, gdyż postanowiłam włączyć się do tej zabawy. Sprawa jest prosta - wybieram trzech innych blogerów, którzy z jakichś powodów są obecni w moim życiu, a następnie krótko opisuję, kto zaś i czym sobie na to zasłużył. Oprócz polecenia na swoim blogu, dodaję ich także do specjalnego formularza, który znajdziecie tu, jeśli też będziecie mieli ochotę dołączyć się do tej akcji. To pozwoli organizatorowi stworzyć podsumowanie, które ujawni nagą prawdę o tym, kto naprawdę liczy się w polskim Internecie. To co, do dzieła? 


Biedny Konrad, któremu blogerki zniszczyły życie, sam postanowił zostać blogerem.U Konrada jest zawsze zabawnie, często złośliwie, bardzo inteligentnie i przekornie. Siłą napędową bloga jest jego życie z włosomaniaczką, ukochaną K. i to właśnie ona, a raczej to jak autor o niej pisze skradło już na wstępie serca wielu czytelniczek. Czasami myślę, co by było, gdyby okazało się, że Konrad i K. są tylko wytworem czyjejś wyobraźni... Ale wtedy wiele tych skradzionych serc popękałoby z rozpaczy, więc mam nadzieję, że jednak tacy faceci i takie związki istnieją naprawdę.

Aifowy- Anita Suchocka
Magia sama w sobie; kobieta-elf skąpana w górskiej mgle. Zdjęcia jej autorstwa wywołują u mnie całą gamę emocji - od wzruszenia, przez lekką zazdrość, aż do szerokiego uśmiechu. Jeśli kiedyś zdarzy mi się wychodzić za mąż to marzyłabym o sesji ślubnej jej autorstwa. Nie ma co gadać - to trzeba chłonąć!

Segritta
Poniekąd mój prywatny role-model. Pod ogromną częścią jej tekstów mogłabym podpisać się wszystkimi kończynami. Świetna kobieta, wszechstronna blogerka; pisze na mnóstwo różnych tematów i inspiruje na wiele sposobów. Myślę, że można jej zaufać, a gdy odkryłam, że nasze drogi zupełnie przypadkiem przecinają się w różnych warszawskich i podwarszawskich miejscach, polubiłam ją jeszcze bardziej!

Oto właśnie moje typy! Polecam i zachęcam do odwiedzenia tych trzech zupełnie różnych zakątków Internetu; może znajdziecie tam coś dla siebie. A może i Was ktoś zainspiruje do stworzenia własnego blogowego kąta? Nie martwcie się, to nic nie kosztuje. 

2 komentarze:

  1. Konrad i K istnieją naprawdę :D co prawda ich nie poznałam, ale widziałam ich w zeszłym roku na Blogowigilii. K jest śliczna! <3

    OdpowiedzUsuń