Klucha Leniwa przeprowadziła się na swoje.
Od teraz znajdziecie ją pod całkiem nowym adresem.
Zapraszam na www.kluchaleniwa.com
Wpadajcie, będzie jeszcze fajniej! <3
************************************************************************************************************
I znowu to zrobię. Znowu pójdę na wesele. Na równi z tym, po co w ogóle tam idę, moje myśli zajmuje drugie pytanie: w czym tam idę. Bo choć decyzję o sukience podjęłam już dawno temu, to wciąż nierozwiązana pozostaje kwestia dodatków. W poszukiwaniu inspiracji postanawiam więc zwrócić się do niezawodnego w takich sytuacjach źródła, jakim niewątpliwie jest Ciocia Google. I wtedy dopiero się zaczyna...
Justine899 pyta:Czy mogę iść w małej czarnej jako gość na wesele? Bo mama mówi że "nie wypada".....
5. Gość opowiada:niewiem
4. Danuska32 pisze:Ubrac czarna sukienke na czyjes wesele to wstyd - robia tak tylko totalni ignoranci co z niczym i nikim sie nie licza albo Ci co mlodej parze zle zycza.
3. Inny Gość odpowiada:CZARNA SUKIENKA NIE PASUJE NA WESELE , CHYBA ŻE KTOŚ ZOSTAŁ ZMUSZONY DO WZIĘCIA ŚLUBU!!!!!!!!
2. Miśka672 grozi:Gdyby mi jakas glupia baba przyszla na moj slub czy wesele w czerni to bym ja miotla pogonila - normalnie wyrzucilabym na kopach z imprezy.
- Na sam koniec Lenkaaa wyjmuje grubszą amunicję:
Dobrze Ci mama mowi - na wesele czern jest nieodpowiednia, chyba ze jest sie potajemna kochanka pana mlodego i zyczy mu sie by malzenstwo nie wypalilo i do Ciebie 'wrocil'...
Choć dzisiejszy dzień występuje raczej pod nazwą Dnia Chłopaka, a i tekst ten wypadałoby raczej zadedykować chłopakom czy wręcz chłopcom mojego życia, to jednak mężczyźni w tytule większe mają szanse na przyciągnięcie tu skromnego grona czytelników niż jakieś chłystki z dziewiczym wąsem.
Tak więc niech sobie ci mężczyźni w tytule zostaną, a o co tu się rozchodzi, opowiem Wam już za chwilę.
Wiesz co teraz dzieje się z mężczyznami mojego życia?
W tym pięknym dniu, Dniu Chłopaka, chciałabym więc życzyć wszystkim Panom, a zwłaszcza tym Panom (nie) mojego życia, wszystkiego co najlepsze. Dziękuję Wam z całego serca, że nigdy nic z tego nie wyszło, że nie byliście i już nie będziecie. Bo a nuż marnowałabym właśnie życie u boku kogoś, kto ostatnią książkę czytał w podstawówce, a synowi dałby na imię Natan.
Na tym blogu nie ma ciężkich tematów. Nie wiem czy kogoś oprócz mnie bawią zamieszczane tutaj teksty, ale w założeniu miał być to blog satyryczny. W każdym razie ja przy pisaniu nieraz bawię się naprawdę nieźle i mam wreszcie swój ironiczny kawałek Internetu. Mi się podoba.Ale nie zawsze może być neutralnie, przyjemnie i błogo. Dlaczego?
Bo dzisiejszy tekst będzie pełen nienawiści.
Nie lubię pomidorów.
Nienawiść jest zarezerwowana.
Nienawiść musi być zdrowa.
Nienawiść musi się wypalić.
A co jeśli nadal nienawidzisz i co gorsza otwarcie się z tym obnosisz, głównie w Internecie?
Oto trzy proste rady:
Kup sobie nożyczki.
Kup sobie telefon.
Kup sobie szklaną miseczkę.
Każdemu zdarza się rzucić butem w telewizor, gdy swoje (naszym zdaniem absurdalne) mądrości wygłasza wyjątkowo nielubiany przez nas polityk. Każdemu zdarza się opluć monitor ze wściekłości i zdziwienia, gdy któryś z naszych fejsbukowych znajomych sieje ideologiczną propagandę, skrajnie odmienną od naszych poglądów. Każdemu zdarza się nieraz warknąć: Jak ja nienawidzę tych... [tu wstaw nazwę jakiejś partii politycznej, mniejszości lub większości narodowej czy seksualnej, subkultury czy innej grupy społecznej]
Każdemu raz na jakiś czas otwiera się w kieszeni nóż.
Grunt to nauczyć się go z tej kieszeni nie wyjmować.
Urodę mam raczej nienachalną, wzrost jakby nie patrzeć dość nikczemny, nogi krótkie, uda masywne, na szczęście wszystko to da się nadrobić. Na przykład nie najgorszym biustem oraz... włosami.
![]() |
Babcia miała warkocz, mama miała warkocz... mam i ja! |
Serio. Od lat obserwuję tę straszną niekonsekwencję i absurdalne postępowanie otaczających mnie ludzi. Mówią, że chcą zapuszczać włosy, po czym regularnie, co miesiąc lub dwa, drepczą do ulubionego salonu fryzjerskiego, żeby podciąć końcówki. Uwaga, zagadka!...to ich nie obcinaj.
Co słyszy fryzjer, kiedy prosisz go o podcięcie końcówek o jakieś dwa centymetry?
- Opierdol mi włosy do ramion, złociutki, i ani centymetra mniej!
...ich regularne mycie.
![]() |
Tak wyglądają świeżo umyte włosy. |
...czesanie włosów.
![]() |
Tak wygląda szczotka pokonana przez włosy. |
Cieszę się, że mogłam Ci pomóc. Mam nadzieję, że uda Ci się zastosować moje rady w Twoim codziennym życiu i kroczek po kroczku osiągniesz swój cel, jakim są piękne i długie włosy. Wystarczy, że poświęcisz swoim włosom sześć i pół minuty każdego dnia, a efekty przejdą Twoje najśmielsze oczekiwania. Naprawdę warto spróbować!
Z przykrością zauważam, że z każdym rokiem mojego życia staję się co raz bardziej aspołeczna. Nie zrozumcie mnie źle: generalnie lubię (niektórych) ludzi i nie wyobrażam sobie świata bez nich, ale niektóre zasady życia społecznego i funkcjonowania w grupie przerastają mnie na tyle, że często mam ochotę zamknąć się w domu. Sama. Na miesiąc. Okazuje się, że największy problem mam chyba z imprezami. O ile chodzenie do klubów ostatnimi czasy w ogóle przestało mnie kręcić, a na pójście do pubu ciężko nieraz znaleźć czas, pieniądze i towarzystwo, to już tradycja domówek trzyma się całkiem nieźle, od czasów gimnazjalnych mniej więcej na tym samym poziomie i z taką samą częstotliwością. Problem jest tylko z intensywnością. Bo wiecie... Mi po prostu bardzo wcześnie chce się spać.
Udaj omdlenie.
Wyjdź z domu.
Owiń się kocem.
Zgłoś zakłócanie ciszy nocnej.Ale to tylko w przypadku, gdy masz wolne dwie stówki na ewentualny mandat, za to nie masz za grosz rozsądku i godności.
Pamiętajcie, to nie tak, że nie lubię ludzi. Po prostu straszny ze mnie śpioch i leniwiec. Jeśli (w przeciwieństwie do mnie) macie jakieś skuteczne i sprawdzone sposoby na niewypraszanie gości i jednoczesne wysypianie się, to koniecznie dajcie znać. Kawa odpada, bo dziwnie reaguje z alkoholem, drzemka przed imprezą nie działa, energetyków nie tykam, a goście na 17 przecież nie przyjdą. Czy jest jeszcze jakaś szansa dla Najgorszej Gospodyni Imprez?
Wprawdzie wakacje dla niektórych powoli dobiegają końca, jednak mnie problem pakowania dopada dopiero teraz, w drugiej połowie sierpnia. Do tej pory wydawało mi się, że poziom moich umiejętności w tym zakresie sięga co najmniej wyższego średnio zaawansowanego, w końcu lata podróżowania, a zwłaszcza harcerzowania nie mogły pójść na marne. Dziś jednak staję przed wyzwaniem, któremu nigdy wcześniej nie udało mi się sprostać...
Na tydzień z bagażem podręcznym.
Na koniec chciałam Wam zdradzić jakim osobnikiem pakującym się jestem ja, jednak zbyt wiele zależy od tego jak potoczy mi się najbliższe pakowanie, a to, choć wyjazd już jutro, wciąż w fazie hipotetycznego planowania, co mogę pożyczyć, a co wyprać.
To co, uda mi się czy nie?
Uuu, ktoś tu idzie na randkę. Włos zrobiony, twarz poprawiona, seksowny uniform przewieszony przez oparcie krzesła czeka na prasowanie. Jest okazja, więc wypadałoby jeszcze nogi ogolić, a w zależności od wytrzymałości Twojej silnej (?) woli, może nawet i co nieco więcej. Raz jeszcze włazisz więc do wanny, wykonujesz niezwykłe akrobacje i przyjmujesz pozycje, o których twórcy Kamasutry nawet nie śmieli pomyśleć, woda złośliwie tryska Ci w twarz, krew spływa do wanny... Jest nieźle. Obklejona plastrami i wysmarowana balsamem wychodzisz.Wracasz po trzech godzinach do domu, z czego połowę spędziłaś czekając przed drzwiami knajpy przypominającej bardziej przedwojenny szynk. Wracasz uboższa o pięćdziesiąt złotych i poczucie własnej godności. Ale czego Ci najbardziej żal? Kurde, serio? Najbardziej Ci żal, że ogoliłaś się n a m a r n e...
Gólta co chceta!Albo w ogóle.
Kto rano wstaje... ten jeszcze zdąży się ogolićDla mnie sprawa jest prosta: wychodząc z domu muszę mieć czyste włosy, pomalowane oczy, umyte zęby i ogolone nogi, pachy oraz jeszcze jedno magiczne miejsce. Zupełnie nie trafia do mnie argument hihihi, wreszcie zima, mogę przestać golić nogi. Trafia mnie za to szlag, gdy mam gdziekolwiek zbędne owłosienie przez dłużej niż jeden dzień. Golę się, bo lubię. Lubię mieć gładką skórę, po której przyjemnie jest się samej pogłaskać. Zarost, choćby dwudniowy, drażni mnie i czuję ulgę, gdy mogę się go pozbyć. Kiedy więc mówisz mi, że nie golisz nóg całą zimę, bo Tobie to zupełnie nie przeszkadza, bo przecież i tak ciągle nosisz długie spodnie, bo nie chodzisz na siłownię i nie umawiasz się na randki, a potem na otwarcie sezonu spódniczkowo-szortowego jesteś pierwsza na liście do depilacji woskiem, mam pewne wątpliwości, czy Ty aby na pewno robisz to dla siebie?
Jak się człowiek spieszy to się zatnieDobra, skoro już szukamy racjonalnych argumentów przeciwko depilacji, to w moim przypadku pewną przesłanką jest fakt, iż z maszynką w dłoni sama na siebie sprowadzam nieszczęście. Na palcach jednej ręki można policzyć próby golenia się zakończone sukcesem, za to nie zakończone ranami ciętymi i kłutymi na różnych częściach ciała. Ale spokojnie, są plasterki, bandaże, opaski uciskowe, a blizny przecież dodają charakteru! A poza tym...
Czas leczy ranyA jak już jesteśmy przy czasie... Babcia zawsze mnie straszyła, żeby nie golić nóg (o goleniu innych części ciała pewnie nawet nie myślała), bo wtedy włosy s z y b c i e j odrastają. Nigdy jednak nie udało jej się mnie przekonać do tej tezy i od lat stoję na stanowisku, że poświęcenie pięciu minut co dwa dni to cena, którą mogę płacić za swoje dobre samopoczucie. Nawet jeśli natura obdarzyła mnie wyjątkowo jasnym i delikatnym owłosieniem i hipotetycznie mogłabym golić się raz na tydzień. Albo na dwa. Albo wcale.
Kto nie ma na głowie, ten ma na nogachOraz na plecach, brzuchu, klatce piersiowej i twarzy. Znacie ten typ? Najczęściej chwilę przed pięćdziesiątką lub ledwie po, ceni sobie Królewskie w butelce albo Harnasia w puszce, z tymże asortymentem rozwala się na szorstkim szarym ręczniku i pochrapuje, a brzuch rytmicznie unosi mu się i opada. Oj, znacie, znacie. Niejeden z Was wziąłby go za niedźwiedzia czy inne włochate dzikie zwierzę, gdyby nie ten parawan w kaczuchy i reklamówka z biedry. No i leży taki, a Ty nadziwić się nie możesz, skoro ma włosów w nadmiarze na niemal każdej części ciała, to czemu nie można ich przeszczepić na jedyne miejsce cierpiące na deficyt owłosienia, którym jest ten łysy placek na czubku głowy?
Tekst ten nie był sponsorowany przez żadne lobby producentów maszynek, pianek i żeli do golenia. Za napisanie go nie otrzymałam ani jednego plastra z woskiem. Całkiem za darmo dowiedziałam się za to, co to jest trymer. Po napisaniu tekstu całkowicie dobrowolnie poddałam się własnoręcznej depilacji w swojej łazience.
Do muzyki mam dość szczególny stosunek. W pierwszym odruchu chciałam napisać, że słucham praktycznie wszystkiego, jednak choć dawno już wyrosłam z tego wieku, kiedy ma się jeden ulubiony gatunek muzyczny, który uważa się za jedyny słuszny, byłoby to rażące nadużycie. Nie, nie słucham wszystkiego. Słucham bardzo wielu różnych rzeczy, bardzo różne rzeczy śpiewam, ale nie, nie, nie, po stokroć nie. Nie słucham wszystkiego, bo przecież w muzycznym świecie po równo jest drogocennych błyskotek i śmierdzącego gówna. No i jest też gówno opakowane w błyskotki, a to poznacie dopiero jak bliżej się przyjrzycie. Tylko uważajcie, żeby nie umoczyć noska.
Istnieją bowiem piosenki, które bolą.